30 kwietnia 2009 spłynęły do instytucji kontrolujących oświadczenia majątkowe samorządowców za rok 2008. W związku z tym chciałbym opowiedzieć, jakie są realne skutki obnażania prywatnego majątku radnych i wójtów/burmistrzów .
Jak wychwytywać nieuczciwych samorządowców? Klasycznymi metodami policyjnymi – kontrolowanym wręczeniem łapówki.
Jednak w Polsce spróbowano nowej metody. Od kilku lat obowiązuje ustawa antykorupcyjna zmuszająca radnych, wójtów i burmistrzów do składania oświadczeń majątkowych ujawniających co roku stan swego prywatnego majątku. Jej twórcy deklarowali publicznie, że intencją wprowadzenia tego przepisu jest wychwycenie sytuacji, w której (np.) radny wziął łapówkę za nieuczciwe załatwienie sprawy wbrew interesowi publicznemu, i znalazł się w sytuacji, w której – bez możliwości udowodnienia legalnego źródła wzbogacenia – nagle wzbogacił się.
USTAWA ANTYKORUPCYJNA OPARTA JEST WIĘC NA NAIWNYM PRZEŚWIADCZENIU, ŻE NIEUCZCIWY SAMORZĄDOWIEC BIORĄCY ŁAPÓWKI ZA ZAŁATWIANIE SPRAW WE WŁADZACH LOKALNYCH BĘDZIE NA TYLE … UCZCIWY, ŻE WYKARZE TO W SWOIM OŚWIADCZENIU MAJĄTKOWYM!
Oczywiście to założenie jest tak nieżyciowe, że i cała ustawa na nim oparta nie działa tak jak – teoretycznie - przewidziano.
Zaistnienie sytuacji, w której w oświadczeniu majątkowym znalazł się nagle przyrost majątku nie poparty dokumentacją zarobków zdarza się zwykle jako błąd uczciwego samorządowca. Błąd, który może prowadzić do publicznego oskarżenia o nieuczciwość, pomimo braku dowodu kiedy, jak i za co radny miałby wziąć łapówkę za załatwienie sprawy.
Powiecie Państwo – „jak ktoś jest radnym, nie powinien robić błędów”. Tak, ale kara za błąd winna być współmierna.
Jednak ustawa antykorupcyjna stwarza wrażenie pochwalanej przez społeczeństwo. Publikowane listy majątkowe cieszą się poczytnością, i są przez ludzi komentowane z wypiekami na twarzy. I to jest realny skutek działania tej ustawy, łatwy do przewidzenia w momencie jej ustanowienia. Być może pomysłodawcy teraz, w ukryciu, pękają ze śmiechu, gdy widzą lokalne spektakle zawiści po ujawnieniu, że wójt ma mieszkanie w Warszawie, albo że radna za dzierżawę działki dla firmy energetycznej bierze drugą pensję. Tak działa socjotechnika, czyli sterowanie ludem.
Skutek? Przedstawiciele pączkującej polskiej klasy średniej nie chcą kandydować do samorządu! Wiem o tym z czasu poprzednich kampanii samorządowych. Nie wniosą więc do niego swej optyki spraw życiowych: konieczności gospodarnego inwestowania w przyszłość, i myślenia d ł u g o f a l o w e g o.